poniedziałek, 8 lipca 2013

Poczuj to

Zmiana szkoły zawsze jest podniecająca. Nowi znajomi, nauczyciele. Wszystko można zacząć od początku. Można zmienić całkowicie swoje życie i z nielubianej osoby stać się najfajniejszą w szkole. Dużo jednak zależy od uczniów. W jednej szkole najfajniejsi będą sportowcy, w drugiej bogaci, a w jeszcze innej menele, którzy piją i palą. Jednak ta szkoła do której miała chodzić Magda była inna. Chodziły do niej wszystkie wyrzutki,kujony, i dobrze wychowane dzieciaki. Magda w wieku czternastu lat zaczęła palić, pić i zadawać się z chłopakami. Była bardzo ładna miała długie blond włosy jasną nieskazitelną cerę i niebieskie oczy. Jej figury modelki zazdrościło jej wiele dziewcząt. Zawsze ubierała się wyzywająco czym doprowadzała do szału swoją matkę, w końcu po aferze z narkotykami odesłała ją do ojca, który pracował jako biznesmen. jej rodzice rozwiedli się gdy miała dziesięć lat, ponieważ tata zdradzał mamę z sąsiadką. Gdy wyszło to na jaw mama wyrzuciła ojca z domu. On przeprowadził się do Kołobrzegu, gdzie ja teraz też miałam mieszkać.
Magda nie cieszyła się z przeprowadzki. chociaż w nowej szkole z pewnością będzie najfajniejsza, to wątpiła czy znajdzie tam sobie jakiś przyjaciół. Pociąg, którym jechała zatrzymał się. dziewczyna wysiadła wzięła swoją małą torbę i rozejrzała się. Na peronie stali ludzie raczej miejscowi. Po prawej stronie szły dwie dziewczyny w letnich sukienkach, śmiejąc się głośno. Magda westchnęła. Przypomniała jej się dawna paczka z którą imprezował:
Dawid,Marek,Kasia i Natalia. Znali się zaledwie pół roku, ale bawili się razem świetnie. To przez nich zaczęła ćpać, przez nich tutaj teraz była.
Tak, jasne, bo ona sama nie ma rozumu. Rozejrzałam się za swoim tatą. Przecież wie, że ma mnie odebrać, musi gdzieś tu być. Wysoki mężczyzna około trzydziestki pokiwał mi
- cześć jestem Jan Kowalski współpracownik twojego ojca, mam cię odebrać i zawieść do mieszkania szefa- wyciągnął rękę na przywitanie. Zignorowałam to, boże ten koleś nazywa się Jan kowalski jak z reklamy jakiegoś banku.
- Weź walizkę- powiedziałam znudzonym głosem rozpieszczonego bachora- Gdzie jest samochód?
Jego wielki obrzydliwy uśmiech natychmiast zniknął z piegowatej twarzy.
zaprowadził mnie do auta. Wsiadłam na przednie siedzenie i czekałam aż odpali silnik.
- Więc do której klasy teraz pójdziesz?- spytał piskliwym głosem
-Do pierwszej liceum.
-Czyli w tym roku stuknie ci siedemnastka- powiedział rozbawiony i włączył radio. Z głośników poleciała muzyka klasyczna. Nie znałam kompozytora, ale wiedziałam, że mnie to nie interesuje. Przełączyłam na inny kanał, gdzie puszczali Ai se tu pego.
- Nie lubisz klasyki. cóż można się było tego po tobie spodziewać.
- Niech pan sobie daruje nawiązanie ze mną jakiegokolwiek kontaktu, bo z góry mówię, że to panu nie wyjdzie.
Jan nie odezwał się już więcej. Po dłuższej chwili dojechaliśmy na miejsce. Wysiadłam z auta. Dom był rzeczywiście zaskakująco piękny. Przed nim był wspaniały, wielki ogród. samo mieszkanie miał jasno zółty kolor. przy wejściu stały dwie ogromne kolumny. Weszłam po schodach i otworzyłam drzwi. W progu powitała mnie pani po czterdziestce z wielkim kokiem.
-dzień dobry jestem Dorota gosposia twojego taty- przynajmniej miałam pewność, że z nią nie sypia jej ojciec.
Skinęłam głową Agacie czy jak jej tam było poszłam się rozejrzeć. Mieszkanie było dwupiętrowe. Wchodząc przez główne wejście szło się korytarzem, który prowadził do wielkiego holu. tam na ścianach wisiało dużo obrazów i zdjęć. Z lewej strony były schody, a z prawej wejście do wielkiego salonu, a dalej korytarz.
-Twój pokój jest na górze- usłyszałam głos za sobą.
Bez zastanowienia weszłam schodami i otworzyłam pierwsze drzwi. Od razu wiedziała, ze trafiła dobrze. Ściany pokoju były pomalowane na ciemny fiolet. Na środku przy ścianie stało wielkie łóżko z czarną narzuta i białymi poduszkami. Po lewej stronie stało jasne biurko, regał z książkami wielki telewizor plazmowy i komoda. Znajdowały się też tam drzwi jak się okazało do wielkiej łazienki. Po lewej stronie stał stolik dwa fotele. Tu także były drzwi. otworzyłam je była to garderoba zapełniona moimi rzeczami i jak się okazało nie tylko. Na półkach leżało kilka nowych topów, spodni i sukienek. Obróciłam się i zobaczyłam świętość czyli buty. Moja garderoba miała wielkość pokoju czyli była ogromna. cóż może nie będzie aż tak źle. Tego przekonam się dopiero w czwartek, a co będzie robiła niegrzeczna dziewczyna w ostatnie dni wakacji?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz