Obudziłam
się z silnym bólem głowy.
Usłyszałam
pukanie do drzwi
. Ten dźwięk był nie do
zniesienia. Tak jakby ktoś drapał paznokciami o szybę w mojej głowie.
-Proszę-zawołałam
słabym głosem. Do pokoju wszedł mój ojciec ubrany w fioletową koszule i czarne
dżinsy.
-Ooo
obudziła się moja królewna, a już myślałem, że nigdy nie wstaniesz. ubieraj się
i schodź na dół to pogadamy. Mam nadzieję,że nie masz na dziś żadnych
planów.-Właściwie to miałam zamiar przeleżeć cały dzień i wziąć kilka Ibupromów. Zwlokłam się z łóżka i zorientowałam się, że jestem w sukience od
wczoraj. Na dole czekał już na mnie rozpromieniony tata,który kazał mi zjeść
śniadanie. Byłam świeżo umyta i ubrana w czarną skórzaną mini spódniczkę,
czarno białą bluzkę w paski oraz czerwone buty na koturnach. Włosy rozpuściłam,
a usta pomalowałam czerwoną szminką. Na wszelki wypadek wzięłam ze sobą okulary
przeciwsłoneczne, żeby nie było widać moich podkrążonych oczu. Jadłam powoli
płatki z mlekiem słuchając gadaniny ojca.
-Musimy
ci kupić kilka dodatków do twojego pokoju-Ostatnio zbyt często zastanawiam się
czy mój ojciec jest normalny.Zdarza mu się być nieźle pokręconym, ale w życiu
codziennym jest poukładany. Ale cieszę się że skoro nie ma przy mnie matki to
on mimo wszystko troszczy się o takie mój pokój-No a później
pójdziemy do opery na trzy godzinny spektakl
- Że
co?-zakrztusiłam się płatkami.
Żartowałem -zaśmiał
się przyjaźnie-sprawdzałem tylko czy mnie jeszcze słuchasz
Cóż może
mam jeszcze jakąś osobę na tym świecie, która mnie kocha.
-Posłuchaj,
spytam prosto z mostu czemu to zrobiłaś?
Dobre
pytanie, sama chciałabym umieć na nie odpowiedzieć.Gdyby to było takie proste.
Czemu życie musi być tak cholernie trudne? Ojciec nigdy nie rozmawiał ze mną
tak na poważnie, a teraz nie wiadomo skąd wynajduje takie pytanie? Co ja mam mu
powiedzieć?
-Sama nie
wiem myślałam, że jak będę robić takie rzeczy to stanę się.. no wiesz taka
super fajna
-Pragnęłaś
akceptacji otoczenia?-spytał
-Nie!Zanim
to wszystko się zaczęło miałam koleżanki, kolegów i przyjaciół. Byłam lubiana.
Nie wiem co tak nagle się zmieniło, tamte życie było dla mnie zbyt nudne,
pragnęłam czegoś więcej.
- I
dlatego zaczęłaś ćpać, palić , pić i zadawać się ze starszymi chłopcami.-prawie
krzyczał. Ludzie w kawiarni zaczęli się nam przyglądać. To co powiedział
zabolało, nawet bardzo. Jednak wszystko było prawdą.
-Mama
chciała ci pomóc, wysyłała cię do psychologa, ale ty za każdym razem ją
odtrącałaś. Dawała ci szlabany, a ty za każdym razem patrząc jej prosto w oczy
mówiłaś, że to się już więcej nie powtórzy. Zamiast chodzić do szkoły spędzałaś
czas nie wiadomo gdzie i z kim. I po co
to wszystko? Życie było dla ciebie zbyt nudne to teraz za to płać.
Miałam
już łzy w oczach wiedziałam, że się nie powstrzymam więc wydusiłam z siebie
słabe przepraszam i odeszłam od stolika.Pobiegłam do toalety. Tam spokojnie
mogłam się wypłakać. Ile razy przychodzi chwila słabości kiedy człowiek ma
ochotę popełnić samobójstwo. Kiedy wszystko i wszyscy obracają się przeciwko
nam. Kiedy już mi przeszło, po jakiś piętnastu minutach szlochania, przetarłam
oczy chusteczką higieniczną założyłam okulary i wyszłam. Tata siedział jakby
nigdy nic i pił kawę. Przeszłam obojętnie obok jego stolika, jednak w ostatniej
chwili coś mnie tchnęło . Obróciłam się i patrząc mu prosto w oczy
powiedziałam:
-Na
prawdę bardzo mi przykro, że masz tak beznadziejną córkę. Zepsułam ci wszystko,
całe twoje życie. Gdybym się nie urodziła to byłbyś teraz szczęśliwy. Nie zdołałam
już nic więcej powiedzieć, łzy pociekły mi po policzkach. Chciałam teraz zostać
sama, musiałam się z tym jakoś uporać. Już szłam w stronę wyjścia, kiedy ktoś
złapał mnie za ramię.
-To co
powiedziałaś było nie prawdą , kocham cię. Uwierz mi jedyne czego pragnę to
żebyś ty była szczęśliwa. chce dla Ciebie jak najlepiej, dlatego powiedziałem
to wszystko.Każdy popełnia błędy. Jesteś jeszcze bardzo młoda, czasami warto
posłuchać staruszka.-uśmiechnął się blado-Myślę, że powoli zaczynasz rozumieć , że tamto życie było złe. Dlatego poprosiłem o
pomoc Violettę. Ona zna chłopaka, który jest po prostu dla ciebie idealny.
Wiem, że nie powinienem ci wybierać chłopaków, ale przynajmniej raz się z nim
spotkaj. Sam na sam.- na samą myśl o tym miałam mdłości, a,le z drugiej strony
ten Łukasz był całkiem przystojny. Tata da mi na jakiś czas spokój, a ja się
przynajmniej jakoś rozerwę.
Mogę
spróbować-usiadłam na krześle obok niego . Kawiarnia była bardzo duża . Teraz
znajdowało się tu mało osób, ale wieczorem zawsze były tu tłumy. Za oknem było
widać morze. Właśnie zachodziło słońce. Taki obraz aż zapierał dech w
piersiach. Westchnęłam.
-Wracajmy
już do domu jestem zmęczona
Ojciec
przywołał kelnera, któremu zapłacił dając mu przy okazji niezły napiwek
-Dziękujemy
i zapraszamy ponownie rzekł wyraźnie uszczęśliwiony
-Lubisz
szybkie numerki nie?
Podniosłam
głowę. Dzisiaj rano byłam z siebie dumna, że w ogóle wstałam z łóżka. Przez pół
nocy nie mogłam zasnąć , bo cały czas myślałam o rozmowie z ojcem. Moje oczy
zobaczyły chłopaka ubranego w niebieską
rozpiętą koszule, a pod nią białą koszulkę
w czarne paski i granatowe spodnie. Uroku dodawały różowe trampki. Ten
facet to ma styl pomyślałam. Zamrugałam kilkakrotnie. No tak, to był Adam.
Wtedy przypomniałam sobie , że zadał jakieś pytanie. Powoli mój mózg
zaczął rozumieć sens jego słów. Ale o co
mu chodziło, jakie szybkie numerki?
-Co?-nie
zważałam na to , że w klasie panuje grobowa cisza, nauczycielki jeszcze nie
było.
-Chyba
już rozumiem, nie pieprzysz się z ludźmi, których znasz na co dzień, ale jak
spotkasz nieznanego kolesia na imprezie to co innego.
-Aż tak
cię boli, że wskoczyłam ci do łóżka-wszyscy się na nas patrzyli, dla nich taka
rozmowa była sensacją.
-Cóż mi
mówisz ,że nie jesteś dziwką, a pięć minut później wychodzisz gdzieś upita z
jakimś kolesiem-Adam miał przyjemny ton głosu, nawet jak prawie krzyczał.
Mógłby być całkiem fajny, gdyby nie był takim zarozumiałym dupkiem.
-Jeśli to
coś zmieni to między nami do niczego nie doszło. Może nie jestem taka..
-Nie...-jednak
nie zdążył dokończyć to co chciał powiedzieć, bo przerwała mu nauczycielka.
-Sobócki-warknęła
na niego-Siadaj mi w tej chwili.-Adam, który cały czas podczas naszej
"kulturalnej wymiany zdań", pochylał się nad moją ławką, przewrócił
oczami spojrzał ulotnie na nauczycielkę i usiadł na miejscu obok mnie.
-Dobrze
więc zaczniemy od sprawdzania obecności-po długim i monotonnym czytaniu imion i
nazwisk pani Mądrzawska wstała. Byłą pulchną krótkowłosą blondynką z dużym
nosem.
-Na dziś
mieliście przeczytać dramat Williama
Szekspira "Romeo i Julia". Wiem, ze pewnie omawialiście już tą
lekturę w gimnazjum, ale pojawia się ona bardzo często na maturach. Kto chce
zacząć, może Magdalena Matusiak -znałam tą lekturę chyba nawet ją przeczytałam.
Zresztą każdy głupi wiedział o czym to jest.-No słucham co Szekspir chciał nam
powiedzieć pisząc ten wspaniały dramat.
-Co
chciał powiedzieć to nie wiem, trzeba było samego go o to zapytać-Jednak widząc
srogą minę polonistki dodałam- Chyba chciał pokazać , że prawdziwa miłość
istnieje.
- A istnieje?
-Chciałabym
żeby tak było, ale życie nie jest aż takie piękne. W filmach i książkach
istnieje, ale pełno razy słyszałam o tym że ktoś spotkał tego jedynego, a po
jakimś czasie okazuje się zupełnie co innego.
-W młodym
wieku często myli się miłość ze zwykłym zauroczeniem
-Po
pięciu latach związku
-Hmm-nauczycielka
zamyśliła się przez dłuższą chwilę nie wiedziała co powiedzieć
-Zdarzają
się różne przypadki, ale myślę , że prawdziwi miłość istnieje
Może w
czasie renesansu istniała, ale teraz ludzie są inni. Kiedyś brało się ślub w
młodym wieku, może nie zawsze z miłości, ale..
-Magdo,
patrz na to obiektywnie. Nie można powiedzieć że jeśli się czegoś lub kogoś
nigdy nie zobaczyło albo nie doznało, to że dana rzecz nie istniej. Co by zrobili
wtedy chrześcijanie przecież oni nigdy nie widzieli Boga.
-Ja nie
wierzę w Boga- wzruszyłam ramionami
-Może ty
nie, ale miliony osób na całym świecie wierzą, mdlą się do niego codziennie i
poświęcają mu swoje życie, chociaż nigdy go nie widzieli. Czy to oznacza, że ich wiara jest bezsensowna? To w co wierzyli przez tysiące
lat nie istnieje.
-Szczerze?
Nie wiem i nie obchodzi mnie to, na pewno mają jakiś dowód , że Bóg istnieje,
ale to ich sprawa. A co tej prawdziwej miłości to nie uwierzę jak nie zobacz e
-Lub sama
ją doznasz
-Wątpię- powiedziałam
powoli
-Nigdy w
swoim życiu nie miałaś uczucia, że to jest właśnie to, prawdziwa miłość. Na
pewno miałaś jakiegoś chłopaka. Jesteś przecież bardzo atrakcyjna dziewczyną. Nawet tu w klasie wielu chłopaków ślini się na twój widok-usłyszałam śmiech Adama. U reszty klasy te słowa też wywołały poruszenie, parę chłopaków zrobiło się czerwonych na twarzy. Spojrzałam na Adama, a ten uśmiechał się do mnie łobuzersko.
Miałam wielu chłopaków, ale żadnego na poważnie. Tak na prawdę chyba w ogóle nie wiem co to miłość. Nikt mnie nie kocha. Na ułamek sekundy w moich oczach pojawiły się
łzy. Nauczycielka niestety to zauważyła.
-Wszystko
w porządku-spytała- nie, nic nie jest w porządku mam strasznie popieprzone
życie, z którego nie mam nic.Wszyscy maja mnie gdzieś i to co robię jest im
obojętne, ale jeśli coś narozrabiam to matka się mnie wypiera i wysyła do
popieprzonego ojca, który ją zdradził z sąsiadką. Gdy się o tym dowiedziała to
wywaliła go z domu i zażądała rozwodu. Potem płakała po nocach przez jakieś pół
roku , a ja nie umiałam jej pomóc. A
wszystko byłoby super i wspaniale gdybym nie przyszła na świat. Wtedy moi
rodzice po kilku spędzonych ze sobą nocach rozeszliby się i może teraz mieliby szczęśliwe życie. Ale
los okazał się pechowy i na świat przyszłam ja.Potem było już coraz gorzej.
Jedno z moich pierwszych wspomnień to wielka kłótnia rodziców. Tata darł się na
mamę , a ona płakała. Chciałam to wszystko z siebie wydusić, ale po prostu nie
umiałam. Zamiast tego zdołałam wykrztusić
-Tak-wyjrzałam
przez okno. Po drodze cały czas przejeżdżały samochody.Wszyscy się gdzieś
spieszyli. Kobiety z wielkimi siatkami zakupów przechodziły obok siebie bez
słowa. Skoro wszyscy są tak zabiegani, każdy ma swoje sprawy na głowie, to
gdzie w tym wszystkim czas na miłość. W tej chwili zadzwonił dzwonek. Wszyscy
wstali i wyszli z sali. Ja dopiero po chwili zorientowałam się , że trzeba iść
na kolejną lekcję.
Po
długiej i całe szczęście ostatniej lekcji nadszedł upragniony dzwonek. Chociaż
był dopiero poniedziałek, chyba najgorszy dzień tygodnia, to myśl o wolnym
popołudniu poprawiała mi humor. Wyszłam ze szkoły. Chłodny, ale miły wiatr
rozwiewał moje włosy.Czułam się wolna i
.. szczęśliwa? Tak, od dawna czegoś takiego nie czułam.To jest coś niesamowitego.
Nie liczy się nic, nie myśli o niczym. Tylko wolność.
-Cześć-kto
bezczelnie próbuje wyrwać mnie z moich rozmyślań. Obróciłam się i stanęłam
twarzą w twarz z jakimś chłopakiem. Spojrzałam na niego jak na głupka, pierwszy
raz widziałam kolesia na oczy.- Jestem Arek-rzekł. Był brzydki miał krótkie
czarne włosy szare oczy i obrzydliwy uśmiech. Nawet ton jego głosu był
niemiły.Nie mam pojęcia co ten człowiek może ode mnie chcieć. Wpatrywałam się
w niego czekając aż wreszcie coś powie. Jednak on był nieśmiały i chyba nie
mógł wykrztusić z siebie nic więcej.
-Dobra o
co chodzi-spytałam dość niegrzecznie
-Bo...-zrobił
dłuższa przerwę- bo ty.. mi się podobasz- Powiedział to tak cicho, że ledwo
zrozumiałam. Ktoś z tyłu się głośno zaśmiał
- No co
ty koleś ta dziewczyna raczej nie jest dla ciebie- no tak kto inny mógłby to
powiedzieć jak nie sam Adam, co za bezczelny drań, po co się wtrąca w nie
swoje sprawy. Ale z drugiej strony niezłe z niego ciacho.Nie!Nie!nie!!!! to
niemożliwe, że o tym pomyślałam
-Możesz
zająć się własnymi sprawami- warknęłam na niego- A tak w ogóle to co ty możesz
wiedzieć?
- A
umówiłabyś się z nim?
Nie
odpowiedziałam. Na prawdę nie chciałam urażać tego chłopaka on był tu niczemu
niewinien.
-To nie
twoja sprawa-on roześmiał się na to czym doprowadził mnie do szału. Miałam
wielką ochotę walnąć go z całej siły w twarz. Na serio nie wiem co mnie
powstrzymywało. Może to , że był taki przystojny? Dość tego, ten facet to
wcielenie zła. A jeśli chciałabym chłopaka na jedną noc to mogłabym iść do
każdego. Nie wiem czemu aż tak mu zależy by się ze mną przespać. Przecież jego
lista jest już wystarczająco długa. Jedna dziewczyna więcej nie zrobi większej
różnicy. A wątpię, że chce ode mnie czegoś innego.
-Przecież
umawiasz się tylko z facetami na poziomie, jeśli w ogóle się z kimś umawiasz.
-Chodziłam
na randki z wieloma mężczyznami-powiedziałam
-Taa,
facet na jedna noc
-I kto to
mówi? To nie ja przespałam się z wszystkimi dziwkami w tym mieście.W sumie
musiało cię to nieźle kosztować. Twoi rodzice nie dziwią się na co wydajesz
tyle kasy?
Roześmiał się na te słowa.Jego oczy zaiskrzyły się. Przez dłuższą chwile nic nie mówił,tylko patrzył na mnie z tym swoim śmiałym uśmiechem na twarzy. Dookoła wszyscy się już rozeszli, nawet Arek
zniknął nie wiadomo gdzie i kiedy. Na placu przed szkołą zostaliśmy tylko my
dwoje. W końcu mój przystojny, ale wredny i niemiły rozmówca odezwał się
poważnym, pewnym siebie głosem
-Nie
muszę płacić dziewczyna żeby się ze mną przespały, same wskakują mi do łóżka.
Spojrzałam
na niego z szeroko otwartymi oczyma i
przybliżyłam swoja twarz do jego mówiąc
-Widocznie
nie wszystkie- obróciłam się na pięcie i powolnym krokiem szłam w stronę
uliczki. Nie wiem dlaczego, ale miałam nadzieje , że mnie zatrzyma i powie coś,
Jednak nie zrobił tego. Nie wiem czy szedł za mną, a może upokorzyłam go na
tyle, że nadal stał przed szkołą z szeroko otwartą buzią. pewnie nigdy się tego
nie dowiem. Byłam już bardzo blisko domu. Myślałam o tym jakby było fajnie
wykąpać się teraz nad morzem Zbliżał się początek jesieni i zaczynało robić się
chłodno, ale mnie i tak to nie przeszkadzało. Zawsze dostawałam to co chciałam.
Nie obchodziły mnie skutki. Wiem , że czasami zachowywałam się jak
rozpieszczona królewna, ale co ja na to poradzę? Tak zostałam wychowana przez
niepoukładaną i histeryczną matkę oraz nieinteresującego się moim losem jeszcze bardziej porąbanego
ojca. Zakupoholika. W stu procentach rozumiem że można kochać zakupy. Sama
przecież bardzo często je robię, ale facet. I to jeszcze po czterdziestce.Aż
chciało by się rzec lekko dziwne. I co ja mam biedna zrobić w tej psychicznej
rodzinie.Przyznaję sama do normalnych nie należę, ale kto w dzisiejszych
czasach zasługuje na takie miano. Każdy ma jakieś swoje odloty.
-Magda
zaczekaj-myślałam, że mam halucynacje jak go zobaczyłam Co on tu do cholery
robi? Dobra może teraz spróbuje być dla niego milsza. Ale jeśli powie coś
głupiego to nie żyje
-Zgubiłaś
coś wziął moją rękę, a jego dotyk sprawił mi niesamowitą rozkosz. Zapiął mi moja ulubiona złotą bransoletkę z przywieszonymi
inicjałami..Nie zauważyłam kiedy ja zgubiłam.. Ona była dla mnie jak mój talizman dostałam ją od babci gdy szłam do pierwszej klasy szkoły podstawowej.
Bardzo ją kochałam i dlatego załamałam się jak zmarła dwa lata później.
-Jeju
dziękuję ci nawet nie wiesz ile ona dla mnie znaczy.
-Cóż jest
piękna-uśmiechnęłam się do niego.-Ale nie aż tak jak jej właścicielka. Poczułam że się czerwienie,a to prawie nigdy mi się nie zdarzało. Przez dłuższą chwilę patrzyliśmy sobie prosto
w oczy, a moje serce szalało
-Przepraszam,
że byłem taki nie miły-powiedział, miał taki miły ton głosu chciałam żeby do
mnie mówił więcej i więcej..
Zapomniałam
o całym bożym świecie gdy tak na mnie patrzył tymi swoim głębokimi zielonymi
oczyma.
-Mieszkasz
gdzieś tu niedaleko?- w tej chwili wrócił normalny świat, magiczna chwila się
skończyła
-Tak tuż
za zakrętem
-Serio? Nie wiedziałem że mieszkamy tak blisko siebie-uśmiechnął się do mnie
przyjaźnie
-Słuchaj
do naszej szkoły chodzi wielu psychopatów-powiedział poważnie-więc dla twojego
bezpieczeństwa lepiej nie umawiaj się z Arkiem
Dla
mojego bezpieczeństwa, jakie to słodkie
-Spokojnie
nie miałam zamiaru
-Wiesz do tej szkoły nie trafiają normalni ludzie. No może jest
jeden mały wyjątek-puścił do mnie oko. Czy mówiłam już, że ten człowiek jest po
prostu przesłodki?
Nawet nie
zorientowałam się że szliśmy, więc bardzo się zdziwiłam kiedy zobaczyłam swój
dom.Adam domyślił się, że jesteśmy na miejscu
-Jeszcze
raz bardzo ci dziękuje-podniosłam rękę do góry i potrząsnęłam bransoletką
I wtedy
nie wiem co we mnie wstąpiło tak po prostu do niego podeszłam i pocałowałam go w policzek.Poczułam ciepło jego skóry. Kiedy odsunęłam się od niego moje usta zadrżały, poczułam delikatny przypływ podniecenia. Moje serce waliło a policzki robiły się coraz bardziej czerwone. On całe szczęście nie domagał się niczego więcej. Nie
złapał mnie w tali tak jak miał w zwyczaju to robić. Po protu się uśmiechnął w taki sposób, że zapomniałam jak mam na imię.
Myślałam
, że on się zmieni i będzie tak miło jak wczoraj. Jednak grubo się myliłam.
Nawet nie odpowiedział mi cześć. Ani razu się nie spojrzał w moja stronę, a o
uśmiechu mogłam tylko pomarzyć.Jakie to
dziwne jednego dnia osoba robi z ciebie najszczęśliwsza na świecie, a drugiego
doprowadza do szału. O ile szałem można nazwać płakanie w poduszkę. Nie użalałam
się nad sobą tylko ze względu na niego. Po protu miałam okropne życie i jakiś
facet jedna rozmowa nie mógł tego zmienić. Jaka ja jestem naiwna. Przecież
nigdy w taki sposób nie reagowałam na żadnego z chłopców.Dość często słuchałam komplementów od różnych facetów. Czasem grałam z nimi w te ich śmieszne gierki. Ale nikt nie doprowadził mnie do takiego stanu jak Adam. Bałam się tego, nie umiałam z tym walczyć. jego jedne spojrzenie uśmiech dotyk... Musiałam wziąć się w garść. Jestem silna. żaden facet nie jest w stanie złamać mi serca. Nie mi!